Żelazna dama wyszukiwarek – Marissa Mayer

3 grudnia 2014

W pracy konkretna, rzeczowa i wymagająca – w życiu osobistym wielbicielka sztuki i designu. Kim jest naprawdę kobieta, która podbiła świat internetowych technologii i stała się ikoną Google?


Gdybyśmy spotkali na ulicy Marrisę Mayer, z pewnością nie zorientowalibyśmy się, że mamy przed sobą dyrektora generalnego Yahoo! i wieloletnią wiceprezes Google’a. Tymczasem ta niepozorna 39-latka o specyficznym śmiechu zdążyła nieźle zamieszać w światku User Experience. Mayer co i rusz wzbudza spore kontrowersje. Rok temu wywołała burzę, gdy wzięła udział w sesji zdjęciowej do amerykańskiej edycji magazynu „Vogue”, kiedy to pozowała na leżaku z rozrzuconymi włosami, trzymając tablet z własnym zdjęciem. Została wówczas zaatakowana przez dziennikarki i blogerki, które oskarżały ją o epatowanie urodą i seksapilem, co ich zdaniem nie uchodzi kobietom na kierowniczych stanowiskach. – Ciężko walczymy, by udowadniać, że nie zawdzięczamy stanowisk jędrnym cyckom ani ślicznej buzi – pisała dziennikarka Anna Nicole Moose, cytowana przez „Elle”.


marissa_mayer




Chwilę później wybuchł kolejny skandal, związany z decyzją Mayer, aby wszyscy informatycy Yahoo!, w tym kobiety, pracujący od lat zdalnie, pracowali w biurze, bo inaczej otrzymają wypowiedzenia. Pani dyrektor została oskarżona o dyskryminację pracownic, spośród których wiele miało dzieci. Tym bardziej, że jako świeżo upieczona mama, Marissa w dwa tygodnie po porodzie wróciła do pracy, a tuż obok swojego gabinetu urządziła pokój dla swojego syna i twierdziła, że opieka nad niemowlęciem połączona z karierą zawodową to bułka z masłem.



Marissa nie przejmuje się jednak oskarżeniami i plotkami na swój temat, realizując krok po kroku ściśle określone cele. Własnie ten upór w dążeniu do celu i bezwzględność jeśli chodzi o pracę utorowały jej drogę do świetlanej przyszłości i uczyniły ją jedną z najpotężniejszych kobiet-inżynierów na rynku. O jej sukcesach mogą świadczyć chociażby takie wyróżnienia, jak pojawienie się na corocznej liście 50 najpotężniejszych kobiet biznesu magazynu „Fortune”. Mayer w 2013 roku została także okrzyknięta jedną z najbardziej wpływowych kobiet świata, których to ranking przygotował prestiżowy magazyn „Forbes”.


Sama Mayer twierdzi, że dyscypliny, opanowania i krytycyzmu nauczyła się w podczas lekcji baletu, na które uczęszczała będąc dzieckiem. Największym autorytetem była dla niej nauczycielka tańca, pani Waltraud Karkar – Ona przekazała mi żelazną dyscyplinę i ciągłą gotowość do zadań. Nauczyłam się też od niej, że niezależnie od tego, za co się bierzesz- do roli czy budowy produktu- musisz mieć wizję i dokładnie wiedzieć co chcesz osiągnąć – powiedziała w rozmowie dla „Wysokich Obcasów Extra”.


Lekcje z dzieciństwa w przypadku Marissy nie poszły w las. Dzisiaj, po 30 latach, już nie jako ambitna baletnica, ale jako bizneswoman, Mayer wkłada w pracę cały swój czas i serce. W wywiadach przyznaje, że śpi po kilka godzin i nie rozstaje się z laptopem. Marissa wiele wymaga – zarówno od siebie, jak i od swoich pracowników. Kiedy jeszcze pracowała dla Google’a, dziennikarz John Battelle stwierdził, że jej charakter jest „lustrzanym odbiciem kultury organizacyjnej firmy” – Wszystko w Google’u zależy od tego, jak jesteś inteligentny i czy umiesz bronić swojego zdania. Marissa nie ma cierpliwości do ludzi, którzy za nią nie nadążają.




Do Googla Marissa trafiła tuż po studiach na Stanfordzie w 1999 roku, gdzie zajmowała się badaniami nad sztuczną inteligencją. Mimo, że była rozchwytywana przez innych, o wiele bardziej stabilnych i „bezpiecznych” pracodawców, oferujących ciepłą posadkę, spośród 12 ofert wybrała właśnie pracę w nieznanym start-upie. Założyciele Google’a – Larry Page i Sergey Brin, zaprosili ją na rozmowę kwalifikacyjną do niewielkiego biura w Palo Alto. Spotkanie odbyło się przy prowizorycznym stole, za który posłużył blat od ping-ponga. Mimo tych niedogodności Marissa zgodziła się wziąć udział w projekcie, co, jak się później okazało, było jedną z najlepszych decyzji w jej życiu.


Pani dyrektor nie można także odmówić kreatywności. Innowacje, które wprowadzała w Google’u są tego świetnym przykładem. Począwszy od testowania nowych designów (więcej na ten temat znajdziecie tutaj – Zmieniasz wygląd strony? Zapytaj użytkowników o zdanie!.), po wprowadzenie zakładki Google News, która pozwala na szybkie przejrzenie najważniejszych wiadomości z kraju i ze świata. Teraz, zgodnie ze swoją życiową zasadą, aby robić rzeczy, na które nie jest się przygotowanym, podjęła kierowanie upadającym serwisem Yahoo!, który lata świetności ma dawno za sobą. Gdy odchodziła z Google’a powiedziała, że być może przyjmuje najtrudniejszą pracę w całej Dolinie Krzemowej. Jej strategia oparta była m.in. na tym, aby ściągnąć najlepszych specjalistów z branży, którzy pomogliby dźwignąć upadającego giganta nowymi pomysłami i rozwiązaniami. Jej misją jest teraz przekształcenie Yahoo! na serwis, który dostarczałby ludziom rozrywki i informacji prosto na smartfony. Dlatego też postanowiła, że wszyscy pracownicy, otrzymają darmowe topowe telefony, aby mogli wczuć się w użytkowników.


O skuteczności decyzji Marissy, i to nie tylko w kwestii dbania o pracowników, świadczyć może fakt, że Yahoo! powoli wygryza coraz to nowe części rynku. W ostatnich dniach CEO Mozilli, Chris Beard poinformował, że podpisał pięcioletni kontakt z Yahoo!, który od teraz będzie domyślnym dostawcą treści w przeglądarce na terenie USA. Wcześniej domyślną wyszukiwarką było Google. Zanosi się na to, że już niedługo o Yahoo!, i jego „żelaznej damie” będzie jeszcze głośniej.